Artykuł ze strony www.sportowebeskidy.pl

Zupełnie nie wyszedł ostatni test-mecz drużynie z Kaniowa. Beniaminek Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej sparował z LKS-em Frydek. 

Dotkliwa porażka 1:5, jakiej zaznał Przełom, miała swoje pokłosie w licznych absencjach kadrowych. Trener kaniowian nie mógł skorzystać z 7 zawodników. – Nie ma żadnych pozytywów z tego meczu. Liczna część kadry znajduje się na kwarantannie, przez co musieliśmy sięgnąć do głębokich rezerw, aby się zebrać na to spotkanie. Zobaczymy jak to będzie, jeśli będzie taka sytuacja dalej będziemy musieli przesuwać mecze – mówi niepocieszony Wiesław Kucharski. 

Sam obraz spotkania nie mógł więc być korzystny dla Przełomu. W grze beniaminka sporo było chaosu, niedokładności, błędnych decyzji, aczkolwiek wynik nie do końca odzwierciedla wydarzenia boiskowe. Piłkarze LKS-u wykorzystali jednak niemoc kaniowian bezlitośnie, szczególnie w pierwszej połowie, na którą Przełom, mówiąc kolokwialnie, nie wyszedł.

Po przerwie były już zauważalne symptomy poprawy. Gola na 3:1 zdobył Robert Jurczyga, wykorzystując z zimną krwią sytuację sam na sam. Ten sam zawodnik miał jeszcze kilka okazji do zdobycia bramki, podobnie jak Kamil Góra, lecz skuteczność, to kolejna cecha, która nie dopisywała kaniowianom w tym spotkaniu. – Tłumaczę sobie, że jest to zimny prysznic dla nas. Kiedyś miałem podobną sytuację, że w ostatnim sparingu przegrałem 1:10, a później wygraliśmy 6 ligowych spotkań. Może teraz będzie podobnie? – dodaje Kucharski z nutką optymizmu.